Program utraty wagi – moja historia

Wahania wagi to moje drugie imię, od lat, od prawie zawsze. Mając 13 lat zostałam zdiagnozowana z chorobą hashimoto, jakiś czas temu doszła insulinooporność. Nie znałam zasad zbilansowanego żywienia, nie ruszałam się, przechodziłam na katorżnicze diety, żeby nieco schudnąć, a później wracałam do starych nawyków tyjąc jeszcze bardziej. Wyklucz to, nie jedz tego, jedz więcej tamtego, jedz o równych porach, ale nie później niż.

Jeżeli to czytasz, to podejrzewam, że chociaż część mojej historii jest Ci dobrze znana. Od czerwca jestem 10kg lżejsza, pokochałam sport, polubiłam pyszne, ale zdrowe jedzenie. Skończyły się bóle głowy, ciągłe zmęczenie, brak energii. Zmiany zaczęły się od głowy i… programu utraty wagi, którego elementem jest nieinwazyjny balon żołądkowy.

Jaki był właściwie mój problem i dlaczego nie mogłam schudnąć?

Przez ciągłe zabieganie potrafiłam zapomnieć o jedzeniu przez cały dzień i jadać ogromne porcje na noc. Doprowadzałam się do momentu głodu i chwytałam za śmieciowe żarcie. Uwielbiałam słodycze w sporych ilościach, jadłam je codziennie, a nawet kilka razy dziennie. Później okazało się, ze ciężko mi bez nich funkcjonować (tu właśnie okazało się, że mam insulinooporność). Czułam, że bardzo potrzebowałam zmian.

Tyłam, męczyłam się, byłam ciągle zmęczona, śpiąca. Dowiedziałam się, że jest program, który pomaga opanować nawyki żywieniowe i schudnąć, a później zachować nową wagę, albo dalej świadomie ją redukować. To był program utraty wagi z balonem Allurion. Tak dobrze czytacie balonem – to był balon żołądkowy.

Dla osób, które wolą formę video – to moment, w którym możecie włączyć sobie pierwszą część mojej relacji:

Balon żołądkowy ? Przecież nie jestem otyła

To prawda. Nie byłam otyła, ale miałam nadwagę. Moje BMI wynosiło powyżej 27, co kwalifikowało mnie do programu. Do tej pory byłam przekonana, że tego typu metody są skierowane do osób z bardzo dużą nadwagą lub otyłością i nigdy nie brałam ich pod uwagę. Okazuje się jednak, że można nią też skutecznie walczyć nawet z tymi nadprogramowymi kilkunastoma kilogramami, jeżeli ktoś nie jest w stanie poradzić sobie z nimi bez pomocy. Ja wiedziałam jedno – pomocy zdecydowanie potrzebuję. Co mnie przekonało?

Dlaczego jednak zdecydowałam się na balon żołądkowy?

Przekonały mnie dwa najważniejsze aspekty: nieinwazyjność i to, że jest to program, a nie sam balon. Już wyjaśniam. Ten balon jest nową metodą dostępną na rynku. Jest zupełnie nieinwazyjny – podczas wizyty w klinice, już po wywiadzie lekarskim, połyka się kapsułkę z podczepionym do niej cienkim wężykiem. Jak kapsułka jest w żołądku jest uzupełniana właśnie przez ten wężyk płynem, który płynie z woreczka, wyglądającego jak kroplówka. W żołądku formuje się balon, po czym lekarz szybkim ruchem wyjmuje wężyk. Proces ma być bezbolesny i zająć około 20-30 minut. Tak wszystko wygląda w teorii, a jakie były moje odczucia podczas implementacji?

Jak przebiegła implementacja balonu u mnie?

Pamiętam, że nieco się stresowałam. Wiadomo, zabieg, nie wiem jak zareaguję. Przed samym zabiegiem dostałam leki przeciwwymiotne, aby nieco wyciszyć żołądek, który w kolejnych godzinach będzie miał trudne zadanie przyzwyczajenia się do nowego lokatora. Ubrałam się w fartuszek, poszłam na rentgen (protip – warto mieć stanik bez żadnych elementów metalowych bo trzeba go będzie na rentgen zdjąć), a następnie dostałam kubeczek wody i kapsułkę. Kapsułka nie jest najmniejsza, ale pomyślałam, że dam radę. Stres jednak wziął górę, gardło się zacisnęło i nic z tego. Na szczęście lekarz jest też przygotowany na takie przypadki i ma specjalny drucik, który usztywnia wężyk, tak właśnie pomaga umieścić pacjentowi kapsułkę w przełyku, a później połknięta ląduje w żołądku. Umiejscowienie kapsułki trwało dosłownie chwilę, nie było dla mnie najprzyjemniejsze bo wężyk nieco drażnił przełyk, ale nie było też dramatów. Kolejne minuty to napełnianie balonu. Czułam rozpieranie w żołądku i chłód. Po wyjęciu wężyka odczuwałam ciężar, ale wszystko było okej, nic nie bolało. Po implementacji otrzymałam też wskazówki od dietetyka na pierwsze i kolejne dni programu i tak zaczęła się cała przygoda. Na sam koniec jak widać nie było już tak źle.

balon żołądkowy allurion

Jak czułam się i co jadłam w pierwszych dniach?

Nie ma co ściemniać, pierwsze dni są ciężkie. Miałam o tyle dużo szczęścia, że leki dobrze na mnie podziałały i nie miałam odruchu wymiotnego, jednak żołądek dokuczał mi skurczami. Jest to normalne i warto te pierwsze dni zarezerwować sobie nieco czasu na odpoczynek i przetrwanie. Balon żołądkowy dawał o sobie znać na tyle, że pierwsza noc była nieprzespana. Przez pierwsze 24 godziny nie je się nic, można pić wodę małymi łyczkami. Po pierwszym dniu można zacząć stopniowo wprowadzać płynne posiłki, następnie kaszki (ja bardzo lubiłam gerberki dla dzieci), zupy krem, a następnie jedzenie stałe, ale miękkie. Do normalnego odżywiania wróciłam powoli po około tygodniu, jedząc oczywiście małymi porcjami. Po tym czasie wróciłam do totalnie normalnego funkcjonowania i już do końca nie odczuwałam obecności balonu podczas codziennych czynności. Mówiąc krótko: jak przetrwa się początek, to później jest już zazwyczaj z górki.

Tu macie też podsumowanie w formie video:

Jakie zadanie ma balon żołądkowy i dlaczego nazywa sie to programem?

Balon żołądkowy ma za zadanie zająć fizycznie miejsce w żołądku, abyśmy nie byli w stanie jeść zbyt dużych posiłków i przez to ograniczymy ilość kalorii dziennie. Najważniejsze zmiany muszą zajść jednak w głowie – balon nie zostaje z nami na zawsze więc trzeba zadbać, aby po jego pozbyciu się z organizmu utrzymać wypracowane nawyki. To był mój cel. Przerabiałam różne diety, bardziej i mniej restrykcyjne, ale miałam też podejście zero-jedynkowe. Albo trening i jedzenie dopięte na maxa i wyliczone co do ziarenka ryżu, albo płynęłam na fali fast foodu i słodyczy. Nie było nigdy niczego pomiędzy i tu była duża praca dla lekarza i dietetyka, aby pomóc mi zmienić myślenie o jedzeniu. Przez cały okres programu konsultowałam się zarówno z lekarzem, jak też dietetykiem. Dietetyczka Julia była bardzo pomocna, odpowiadała mi szczegółowo na pytania, ale tez pomagała mi znaleźć zamienniki moich ulubionych produktów. Zdecydowałam się na początku drogi na rozpisanie diety też przez inną moją koleżankę dietetyk i było to dla mnie bardzo pomocne na samym początku. Później już jadłam dość intuicyjnie wiedząc co mi służy, jakie ilości mogę jeść i jaką kalorykę zachować, aby trochę tych zbędnych kilogramów zrzucić. Z tygodnia na tydzień było mi łatwiej.

Czy sama dieta wystarczy? Co z ruchem?

Balon żołądkowy to nie tylko dieta, a właściwie nowy styl żywienia, a jak styl życia to też ruch. To, co mogę polecić każdemu, to odnalezienie takiego sportu, który sprawi Wam przyjemność. Możecie zacząć od dłuższych spacerów, tak aby złapać nieco formy i stopniowo się rozkręcać. Nie zalecane są sporty kontaktowe i sporty walki, podczas których istnieje ryzyko uderzenia w brzuch. Balon może wtedy pęknąć – nie jest to niebezpieczne, ale stracimy cenny czas, w którym balon nadal powinien znajdować się w żołądku. Mój początek to był czas poszukiwania. Zaczęłam od spacerów, a później stopniowo doszła siłownia, sztangi. Teraz już po zakończonym programie chodzę między innymi na boks i bardzo to lubię! Szczególnie, gdy widzę jak moje ciało staje się coraz silniejsze i zmienia się (na lepsze i jędrniejsze:)). Podczas programu nauczyłam się zwracać uwagę na składy i szukam zdrowszych produktów każdego dnia. Poza utratą wagi zauważyłam też poprawę stanu swojej skóry.

Czy po balonie jest jakoś inaczej niż przed?

Balon miałam w sobie lekko ponad 16 tygodni. Po tym czasem balon się otwiera (fizycznie poczułam tylko bulgotanie w żołądku), a resztkę balona najzwyczajniej w świecie się wydala. Było to dla mnie to zupełnie bezbolesne. Sporo osób pytało mnie, czy jak balon żołądkowy zniknął, to nagle zaczęłam czuć dokuczliwy głód? Otóż nie. Nie zauważyłam właściwie zmiany w łaknieniu. Organizm chyba przyzwyczaił się do określonego trybu i grzecznie czekał na kolejne posiłki. Po co cały program i praca nad stylem życia? Po to, aby po zakończonym programie nie wrócić do starych zwyczajów i jak po każdej diecie nie nabrać więcej kilogramów, niż te które się straciło. Podczas programu nie wykluczałam nic – jadłam zdrowe i zbilansowane posiłki, raz na jakiś czas coś słodkiego i dbałam o ruch. Nie tęskniłam za niczym konkretnym bo nie odmawiałam sobie niczego – oczywiście w rozsądnych ilościach, proporcjach i dbając o ruch. Jedyne na co warto zwrócić uwagę to alkohol – nie powinno się go pić, najlepiej wcale. Dla mnie nie był to problem bo nie piję. Teraz jestem już jakieś dwa miesiące po zakończeniu programu, a nadal nie wypadłam ze swojej nowej rutyny i dalej zmieniam swoje ciało. Kilogramowo zrzuciłam 10 kg (schodziłam z wagi 74,5kg, najwięcej ważyłam 77,5kg), jednak warto pamiętać, że ćwiczyłam na siłowni, a mięsień swoje waży więc efekt wizualny może wyglądać na nieco więcej niż wskazuje waga.

Procentowo wychodzi ponad 13% początkowej masy ciała, czyli zgadza się z tym, o czym zostałam poinformowana na konsultacji kwalifikacyjnej – 10-15%. Zmiany najlepiej widać po sylwetce i po ubraniach, które leżą teraz dużo, dużo lepiej.

Obecnie czuję się dużo lepiej ze sobą. Od czasu napisania szkicu tego posta, czyli jakiś miesiąc temu do dziś (12.01 zrzuciłam kolejne 2kg) 🙂

Ile kosztuje program i czy każdy może do niego przystąpić?

Koszt programu to 14 900zł za 6 miesięcy pracy ze specjalistami, konsultacji i wsparcia, także mentalnego. Przez pierwsze 16 tygodni pacjent ma balonik w żołądku, a kolejne dwa miesiące to czas dalszej pracy ze specjalistami i usystematyzowanie nawyków. To ważny czas. Poza implementacją baloniku i opieką specjalistów otrzymuje się też wagę i zegarek (tracker), który mierzy aktywność. Waga ma aplikację, a swoje wyniki może monitorować i pacjent, ale też klinika. Jest to bardzo fajna opcja bo dietetyczka widzi zmiany i jeżeli jest coś niepokojącego to może zadzwonić i doradzić, jeżeli ma się z czymś problem. Słyszałam też takie opinie, że balony nie działają i myślę, że może tak być, jeżeli pozostawia się kogoś samego z balonem w żołądku i bez żadnego wsparcia. Balon pomoże schudnąć bo zajmie miejsce w żołądku, ale jeżeli ktoś nie włoży pracy w nowe nawyki i szybko wróci do starych – innego efektu jak przytycie bym się nie spodziewała. W tym wszystkim nie chodzi o sam balon żołądkowy, oczywiście jest on pomocnym narzędziem, najważniejsze jest to, co uda Ci się wypracować z pomocą ekspertów kliniki. Jeżeli 6 miesięcy wystarczy na zmianę nawyków, to jest to dobra droga do sukcesu i zawalczenia o kolejne kilogramy i jeszcze ładniejszą sylwetkę.

Program dostępny jest w klinice M-Estetica CM Bartyzel w Warszawie. Pierwszą konsultację kwalifikacyjną i późniejsze z ekspertami można odbyć telefonicznie. Oczywiście trzeba stawić się osobiście na implementację balonu – piszę bo wiem, że sporo osób przyjeżdża nawet zza granicy. Na więcej konkretnych pytań odpowie Wam też klinika, ale ja również się postaram. Jeżeli coś się Wam nasuwa – piszcie tu lub na Instagramie.

Wszystkie informacje o programie znajdziecie na allurionbalon.pl

W dziale Lifestyle na moim blogu możecie też przeczytać o operacji zmniejszenia biustu na NFZ, czy zabiegu plastyki powiek. Są to tematy, o które bardzo często jestem pytana i są pokrewne z dzisiejszym tematem wiec, kto ma ochotę ten: KLIK

_

Zabieg miałam wykonany w ramach współpracy z kliniką, abym mogła rzetelnie sprawdzić dla Was tę metodę i podzielić się swoimi odczuciami. Formą współpracy był barter. Post ma charakter edukacyjny informujący o nowoczesnych metodach bariatrycznych. Każda osoba, która chce wziąć udział w programie musi zostać zakwalifikowana przez lekarza i to zawsze lekarz dobiera odpowiednie metody leczenia do potrzeb pacjenta.

#współpraca #reklama


Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments