Czasem bywa tak, że w internecie pojawia się coś, co trafia do mnie w stu procentach. Jak pierwszy raz trafiłam na określenie jesieniara, od razu pomyślałam, że to ja! Nowo poznani znajomi dziwią się często, jak można bardziej lubić jesień od lata. Pewnie, że można i fajne jest to, że jesteśmy często tak różni. Dziś kilka słów o tym, za co kocham jesień i dlaczego warto się z nią polubić.
Czekam na jesień, żeby tonąć w kocykach
Uwielbiam ciepło i zawsze uwielbiałam (nie mylić z letnimi upałami). Przez moje problemy z tarczycą ciepłe kapcie i puchate koce są moimi najlepszymi przyjaciółmi.

Uwielbiam otulać się ciepłymi swetrami, szalikami i spać w ciepłych pidżamkach. Oczywiście najlepszymi przyjaciółmi wygrzewania są nasze koty, które nigdy nie pogardzą moimi kolanami okrytymi ciepłym kocem.
Rozgrzewające napoje i aromatyczne herbaty
Jako jesieniara rozgrzewam si nie tylko z zewnątrz. Mam w domu osobną szafkę po brzegi wypełnioną różnego rodzaju herbatami. Od ziół, przez herbaty z cynamonem i imbirem, owocowe, karmelowe, czy jedną z moich ulubionych: miętę z lukrecją (kupuję w Tesco).

Mam też magiczną miksturę, która nie raz i nie dwa uratowała mnie przed przeziębieniem. Jak tylko czuję, że coś mnie pobiera robię „Hottera” (przepis znajdziesz tu). Nie dość, że to przepyszny napój to serio, bardzo szybko stawia na nogi. Dzień przed nagraniem do „Koła fortuny” leżałam w łóżku z gorączką. Garnuszek hottera popijany przez cały dzień postawił mnie na nogi i kolejnego dnia bez problemu przetrwałam nagranie. Ba, nawet nie wyszłam z pustymi rękoma z rozgrywki.
Książki jesienią mają inny klimat
Czytanie książek w długie jesienne wieczory, to dla mnie zupełnie inna przyjemność niż latem. Wieczory robią się długie więc półmrok za oknem dodaje dodatkowego klimatu, szczególnie gdy ktoś tak jak ja, lubi zagłębiać się w kryminały. Niedawno pisałam Wam o tym, czy warto przeczytać serię książek o Chyłce, Remigiusza Mroza więc jak macie ochotę zajrzeć do tego wpisu, zapraszam tu.

Jesieniara w moim wydaniu nie rozstaje się ze swoim ukochanym czytnikiem ebooków. Komfort czytania też bardzo wzrósł odkąd mam czytnik Inkbook i Legimi. O co chodzi z Legimi? To dostęp do biblioteki z dziesiątkami tysięcy książek, które możesz czytać w ramach abonamentu. Płacisz miesiączną kwotę i bez ograniczeń cieszysz się ulubionymi książkami i wszystkimi nowościami. O czytniku i Legimi pisałam tu. To jest rzecz, o której często przypominam bo uważam, że najzwyczajniej w świecie jest genialna. Na czytnik namówiłam moją ciocię, która wydawała miesięcznie na papierowe książki nawet kilka stów, a miejsce na półkach szybko się kurczyło. Odkąd ma czytnik nie rozstaje się z nim nawet na chwilę. Cieszę się też, że sporo znajomych zainteresowało się tematem i po moim poście i po wrzutkach na prywatnym koncie Facebook i dołączyło do grona osób czytających wygodnie. Żadna to reklama, żaden sponsoring, a moja osobista, wielka miłość!
Woski i świece
Pierwsza odpalona, zapachowa świeca to zawsze zwiastun jesieni. Co roku zaopatruję się w ulubione zapachy i o dziwo, niekoniecznie są to kompozycje cynamonowe. Bardzo lubię wszelkie „czyste” zapachy, które przypominają nieco świeżo rozwieszone pranie, czy te bardziej ciasteczkowe lub owocowe.

Mam kilku ulubieńców i zdarza mi się pokazywać, co aktualnie palę na moim stories. Jeżeli jeszcze nie trafiliście na mnie na Instagramie to zapraszam na @make_up_today. Dziś zamówiłam zapas wosków na jesień bo moje zapasy mocno się uszczupliły, a nie wyobrażam sobie jesieni bez palenia w kominku, chociażby takim zapachowym.
Jestem bardzo ciekawa, jakie są Wasze jesiennie must have? Bez czego nie wyobrażacie sobie tej pory roku?
Ja też jestem Jesieniarą! To również moja ulubiona pora roku i zdecydowanie nie wyobrażam sobie jej bez zapasu herbat, kaw, książek i świec 🙂
Przybijam wirtualną piąteczkę! Co aktualnie czytasz? Właśnie wybieram, co dalej 🙂
Alez mi milo, ja rowniez jestem totalna Jesienniara 😀 Pozdrawiam Cie ceplutko 😀
Czuję, że słowo Jesieniara przejdzie do historii i będzie słowem roku 😀 🙂 To typowa ja i bardzo mi z tym dobrze!
Haha przyjęło się mocno i mi też pasuje! 🙂
Ja nie cierpię jesieni. Odwrotnie od wiosny wszystko gaśnie, zamiera i zostaje szara i brudna rzeczywistość gotowa na zimę.