Tajemniczy wieczór z marką Yves Saint Laurent – premiera nowego zapachu Black Opium

Półmrok, dym i owiana tajemnicą prezentacja nowego zapach? 18 lutego spotkaliśmy się wieczorem w sekretnym klubie na ulicy Mokotowskiej w Warszawie, aby poznać nowy zapach z serii Black Opium. Jako, że wersja pierwsza tych perfum jest jednym z moich totalnie ukochanych zapachów, bardzo byłam ciekawa następcy. Tak to jest z ulubionymi zapachami, że przed poznaniem ich kolejnej wersji jest obawa, czy oby nie będą gorsze, a może podniosą poprzeczkę jeszcze wyżej?

Jestem do tej pory zauroczona całym lekko tajemniczym klimatem całej kolacji, światłami, półmrokiem, ludźmi, ale też samym jedzeniem. Jedzeniem? Pomyślicie, że niezły ze mnie łasuch, ale okazuje się, że nawet jedzenie było dobrane w taki sposób, aby w każdym daniu znalazł się choć jeden składnik, który możemy także znaleźć w perfumach. Niesamowite prawda?

Każda z nas wróciła do domu z cudownym portretem namalowanym przez Anię Halarewicz. Byłam pod ogromnym wrażeniem, jakie cuda potrafi tworzyć i jak my pięknie wyglądamy na portretach namalowanych przez nią. Warto zajrzeć na jej fb [klik]. Kolejną atrakcją była dla nas niespodzianka rozbudzająca nasz zmysł zapachu. Każda miała zasłonięte oczy i została zaprowadzona do tajemniczego pokoju, w którym czekała senselier  – Marta Siembab. Opowiadała ona o składnikach nowego Black Opium z taką pasją i pobudzała nas do poznania każdego składniku zapachu, że nie można było oprzeć się wrażeniu, że to kobieta z ogromną pasją do swojej pracy. Jako, że z Aliną weszłyśmy jak to papużki nierozłączki we dwie to oczywiście zasypałyśmy Panią Martę tysiącem pytań: Jak to jest, że perfumy na każdym pachną inaczej? Czemu dane perfumy przestają mi się podobać po jakimś czasie? Czy można dobrać perfumy idealne dla siebie? Mogłyśmy słuchać bez końca. Okazuje się, że można dobrać zapach idealny dla siebie i właśnie senselier jest idealną osobą, która może Wam w tym pomóc [klik].

Była to dla mnie kolejna okazja do spotkania znajomych, oraz poznania tych, z którymi jeszcze na żywo nie miałam okazji się spotkać. Tak oto właśnie cały wieczór, jak papużki nierozłączki spędziłyśmy z Aliną Rose, którą na pewno wszyscy znacie. Jest to tak pozytywna, ciepła a jednocześnie zwariowana osoba, że nie da się jej chyba nie lubić, a tym bardziej nudzić się w jej towarzystwie.

Co o samej gwieździe wieczoru? Nowy zapach Black Opium według mnie jest zdecydowanie subtelniejszy od swojego poprzednika. Bardziej na pierwszy plan wysuwają się u mnie świeże i słodkie nuty, niż te pieprzne. Zapach na początku rowija woń słodkiej gruszki, który za chwilę przeradza się w mieszankę jaśminowej herbaty ze skórką pomarańczy. Słodkie nuty równoważy woń ziaren kawy zmieszanych z piżmem. Więcej o samym zapachu dowiecie się w recenzji zapachu, a teraz zapraszam do obejrzenia zdjęć z wydarzenia, które zorganizowały świetne dziewczyny z The ICON Agency.