Nie wiem, czy też tak macie, ale każda pora roku to dla mnie zupełnie inny odbiór rzeczywistości. Co roku mam ochotę na bardziej wyraziste zapachy i kolory, chyba nieco wbrew temu co dzieje się za oknem i tu świetnie wpisały się nowości od marki Givenchy, które miałam okazję wypróbować. Zapach L’interdit i pomadka Le Rouge Deep Velvet w odcieniu Rose Boisé.
L’interdit na jesień? Jak doskonale wiecie w mojej kolekcji znajduje się ponad 90% słodkich zapachów perfum. Nic nie poradzę, że właśnie do nich mam największą słabość. Pamiętam, jak jakiś czas temu oddałam któryś zapach mojej mamie, a mój brat zapytał ją wtedy: „czemu pachniesz Martą?”

Zapach zupełnie inny od moich wszystkich cukiereczków. Jest ultraelegancki, mocny, a jednocześnie niezwykle kobiecy. Co bardzo mi się podoba w L’interdit to fakt: czuję go w ciągu dnia, szczególnie, gdy skóra oddaje ciepło. W raz z nim intensyfikuje się dodatkowo zapach tych perfum. W dobie ciepłych sweterków i szalika uznaję to za duży plus.
Flakonik i nuty?
Buteleczka perfum jest bardzo zgrabna i elegancka. To nowoczesny flakonik o kształcie prostopadłościanu. Poręczny i w sam raz do torebki. Uroczo wygląda też logo ze wstążką na nakrętce. Minimalistycznie i bardzo kobieco.

Skoro wiemy, co jest na zewnątrz, to warto przyjrzeć się też nutom ukrytym w szkle. Kompozycja to połączenie białych kwiatów: pomarańczy, jaśminu, tuberozy, z czarnym akordem wetiwerii i paczuli. Jak się okazuje zapach oparty na kontrastach sprawdza się wyjątkowo dobrze. Z jednej strony mocne, czarne nuty podkreślają mocną osobowość. Z drugiej biale kwiaty podkreślają delikatność. Trzeba przyznać, że trafiają idealnie w gusta kobiet, które nie szukają oczywistości.
Uniwersalny kolor ust? Rose Boisé!
Pomadki Le Rouge Deep Velvet na pierwszy rzut oka zachwycają pięknym opakowaniem. Drugi zachwyt pojawił się, gdy zajrzałam do środka. Ten odcień! Jeden z ideałów, które mogłabym nosić cały czas, w dodatku w pięknym matowym wydaniu.

Wykończenie jest aksamitne, bardzo komfortowe, ale zdecydowanie nie jest to jedna z tych pomadek, które na ustach zastygają na amen. Trwałość określiłabym w skali 7/10.

Na duży plus właśnie komfort noszenia, odcień i krycie. Pomadka utrzymuje się idealnie do obiadu. Większy i nieco bardziej tłusty posiłek połowicznie ją pokonuje. Za to po dołożeniu wygląda nadal jak nałożona po raz pierwszy. Pięknie się stapia i nie roluje.
Wydaje mi się, że te dwa produkty stanowią całkiem udany jesienny duet. Co myślicie o tych nowościach? Miałyście okazję poznać je bliżej w Sephorze?
Piekne sa te pomadki, moze uda mi sie wybrac idealna na jesien 😀
Pomadki, ale też opakowanie robi robotę. Chyba, że ktoś nie przywiązuje do nich wagi. Chociaż ciężko mi wskazać taką kobietę 🙂
[…] Przeczytaj o nowościach Givenchy, które towarzyszyły mi jesienią [link]. […]