To już kolejny rok, w którym nie robię żadnych postanowień ani podsumowań. Pomyślałam jednak, że to fajny moment, aby podzielić się z Wami moimi mniejszymi i większymi marzeniami na 2020. Dlaczego to robię? Zauważyłam, że marzenia wypowiadane „na głos” mają większą moc i spełniają się jeszcze szybciej. Z drugiej strony, może kogoś z Was zainspiruję?
Marzenia stricte koncertowe
Znacie mnie już dość długo i wiecie, że mam totalnego hopla na punkcie koncertów. Tej energii nie jest w stanie zastąpić mi nic. Po najlepszych wydarzeniach potrafię wspominać je miesiącami i ciągle odtwarzać filmy na telefonie. W tym roku mam już kupiony bilet na System of a Down i na dniach kupuję swój pierwszy bilet na koncert za granicą. 22 listopada zobaczę Ozzy’ego Osbourne’a na żywo w Madrycie. Kilka drobnych marzeń muzycznych jeszcze mam. Zobaczymy na ile się uda bo chyba musiałabym wygrać w lotto, żeby kupić bilety na wszystkie koncerty w tym roku, na które chciałabym pójść. Ozzy w styczniu wydaje nową płytę więc jeżeli jeszcze nie mieliście okazji posłuchać nowego, gorącego singla z 6 stycznia – proszę bardzo. Przyznajcie się, kto też ma słabość do tego staruszka?
52 książki na 2020
Już w zeszłym roku postanowiłam wziąć udział w tym wyzwaniu. Rok 2019 zakończyłam z wynikiem 36 książek więc zachęcona niezłym wynikiem postaram się go pobić. 36 książek – dla jednym to niewiele, dla innych sporo. Dla mnie to duży sukces i mogę powiedzieć, że wyrobiłam w sobie nawyk. W poprzednich latach nie czytałam praktycznie wcale. Zdecydowanie czytam też więcej ze względu na czytnik e-booków , który mam zawsze przy sobie. Do tego aplikacja Legimi i grzechem byłoby nie czytać mając dostęp do tylu książek! Na dniach podzielę się z Wami moją listą i powiem kilka słów o moich ulubionych pozycjach.

Mogę zdradzić, że rok zaczęłam bardzo dobrze, od naszej noblistki Ogli Tokarczuk i „Prowadź swój pług przez kości umarłych”. Myślałam o tym, żeby pisać o swoich wrażeniach po każdej przeczytanej książce na Instagramie. Może to dobry pomysł na częstsze recenzje tego typu?
Więcej grać i śpiewać
Jak wiecie od kilku miesięcy gram na ukulele, a śpiewam w sumie od dość dawna. Niedawno odważyłam się co nieco pokazać Wam na stories, co spotkało się z przemiłym przyjęciem, za co bardzo dziękuję.

Pierwszy krok poczyniłam i byłam na lekcji u bardzo fajnej dziewczyny o mega ogromnej wiedzy i talencie. Dopiero po takiej lekcji śpiewu sam na sam człowiek uświadamia sobie ile pracy wymaga operowanie własnym głosem! To jest totalnie niesamowite i bardzo inspirujące więc na pewno jeszcze pojawię się na stories ze swoimi mini recitalami dla Was.
Marzenia podróżnicze? Też takie mam
Kocham podróżować i jak tylko pozwalają mi czas i finanse staram się realizować też takie plany. W tym roku nie ma jeszcze konkretów poza Madrytem dopiero w listopadzie. Wcześniej na pewno coś się wydarzy bo teraz jest właśnie najlepszy okres na polowanie na bilety. Nasze kilkudniowe city break’i organizowaliśmy na drugą połowę kwietnia bo bilety nie były drogie, a pogoda już całkiem przemiła! Tak spędziliśmy czas w Mediolanie i Atenach. Korzystaliśmy z noclegów poprzez Airbnb. Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji bookować nic przez serwis to po kliknięciu w ten link, utworzeniu konta i rezerwacji pierwszego pobytu zapłacicie za niego 100zł mniej. Ja za każdą Waszą rezerwację też dostaję 50zł więc podróżujmy taniej wszyscy ? Dodatkowym atutem wynajęcia mieszkania w serwisie jest przebywanie wśród osób mieszkających na codzień w danym miejscu. Urocza kamieniczka w Mediolanie i uśmiechnięci sąsiedzi pierwsi krzyczący „Buongiorno” zdecydowanie przyczynili się do rozkochania nas w tym mieście.

W maju zeszłego roku byłam z przyjaciółką w Kijowie i mimo incydentu ze skradzionym portfelem- kocham to miasto. Jest piękne i wiem, że chcę tam wrócić z Danielem. Szczególnie, że mamy tam przyjaciół. Myślę też o kilku dniowym city break’u na wiosnę. Może polecicie miejsce, które koniecznie trzeba zobaczyć, a być może jest niepozorne?
Więcej fotografować… analogowo!
Raz na jakiś czas przypomni mi się o analogu i zabieram go na spacer, a później z niecierpliwością czekam na wywołanie filmu. Zdecydowanie nie jestem z tych, co na każdym kroku krzyczą, że „kiedyś to było”, a dziś to nie ma. Uwielbiam nową technologię, dużo fotografuję telefonem i twierdzę, ze można nim zrobić naprawdę fajne zdjęcia. Jednak klimat filmu i tego analogowego szumu ma swój niesamowity urok.

Zdjęcie powyżej pochodzi z warsztatów, w których wzięłyśmy udział z moją przyjaciółką w grudniu chyba 2017 roku w Łodzi. Cały dzień biegania z aparatami, zmarznięte ręce, ale emocje niesamowite. Sami też robiliśmy odbitki. Zdjęcie poniżej to spacer po Warszawie i „pole rażenia” w okolicy Hali Mirowskiej ?

Zdjęcia z teraz, ale ze starą duszą. Teraz pierwszy raz mam założony film kolorowy więc jak tylko zrobię film i wywołam to wrzucę Wam tu kilka klatek, sama jestem ciekawa efektu.
Myślę, że jeszcze kilka marzeń i celów na ten rok by się znalazło, ale to są te moje naj. Nie wspominam o oczywistych, czyli o szczęściu i zdrowiu swoim i bliskich mi osób bo to wiadomie i tego też życzę Wam w nowym roku. Wszystkiego pozytywnego i dużej ilości wolnego czasu na Wasze małe i duże marzenia.
Świetny wpis! Bardzo inspirujący 🙂
Dziękuję! Podziel się swoimi marzeniami ?