Produkty pielęgnacyjne to podstawa zadbanej skóry no i przy okazji moje małe uzależnienie. Tak tak, znamy się od strony makijażu, ale im jestem starsza, tym bardziej zajmuje mnie dbanie o skórę, szczególnie, gdy efekty widoczne są gołym okiem. Dziś pokażę Wam moje top 5 produkty 2021 roku do pielęgnacji, które są też moim aktualnym rytuałem. Taką oto metodą krok po kroku opowiem Wam co robię, jaki produkt nakładam i dlaczego właśnie ten.
Produkty pielęgnacyjne – oczyszczanie
Wieczór zaczynam od demakijażu, delikatnie zmywam makijaż oka, nie pocierając mocno, ale starając się dokładnie pozbyć mascary. Z grubsza pozbywam się też pozostałego makijażu. Nie mam w tym roku żadnych nowości i stawiam zazwyczaj na płyn micelarny z Garniera, który od lat dobrze mi się sprawdza. Następnie myję twarz – ostatnio korzystam z emulsji oczyszczającej CeraVe, którą poleciła mi moja dermatolog. Miałam jakąś akcję podrażnieniową po przyjeździe do Włoch i ta emulsja w połączeniu z mocno regenerującym kremem pomogła mi się jej pozbyć. Ta emulsja jest w użytku cały czas i jestem z niej bardzo zadowolona. Nakładam jedną pompkę na wilgotne dłonie, rozcieram ją do powstania piany i kolistymi ruchami wmasowuję w twarz, a następnie zmywam. Ważnym elementem jest też szczoteczka Foreo Luna™ mini 3.
Foreo Luna Mini 3 – must have, czy zbędny gadżet
Często bywa tak, że dobrze dobrane produkty pielęgnacyjne tworzą bardzo udane duety z urządzeniami do oczyszczania twarzy. Szczoteczki Foreo znam od lat, zaczęłam od modelu Foreo Luna w 2014 roku (w tym wpisie o niej wspominałam), ale trzeba powiedzieć głośno, że te szczoteczki były kiedyś zupełnie inne. Silikonowe włosie było mocno sztywne w porównaniu do nowej generacji szczoteczek, która jest niesamowicie delikatna i mięciutka. Mimo tej delikatności, po konsultacji zarówno z dermatologiem, jak też z kosmetologiem postawiłam na korzystanie ze szczoteczki 2-3 razy w tygodniu. Trzeba pamiętać, że nasza skóra ma barierę hydrolipidową, która poprzez zbyt intensywne oczyszczanie może zostać uszkodzona, co niesie za sobą sporo nieprzyjemnych konsekwencji. 2-3 użycia w tygodniu zapewnią świetne oczyszczenie i jednocześnie bardzo delikatne usunięcie martwego naskórka z powierzchni skóry.
Model, którego używam to Luna™ Mini 3 i uwielbiam ją za kompaktowość, piękny wygląd i skuteczne, przyjemne oczyszczanie. Jak większość produktów Foreo łączy się z aplikacją, w której można ustawić poziom intensywności oczyszczania, ja najczęściej jednak korzystałam z szybkiego trybu 30 sekundowego – glow boost. Skóra po umyciu jest rozświetlona, pięknie oczyszczona i napięta. Szczoteczka ma sporą powierzchnię czyszczącą, a jej tylne wypustki służą mi do oczyszczania strefy „T”, gdzie zazwyczaj zbiera się więcej sebum (skóra mieszana, wiadomo). Po szczotkę bardzo chętnie sięgam też w momencie, kiedy pozbywam się ciężkiego, bardziej trwałego makijażu i chcę być pewna, że cera jest dobrze doczyszczona. Uwielbiam ją totalnie i zabieram w każdą, nawet najkrótszą podróż. Jej plusem jest też ogromna żywotność baterii – do 400 użyć na jednym naładowaniu.
Akcja tonizacja – tonik, który skradł mi serce
Po dokładnym oczyszczeniu skóry – czas na tonizację. Ktoś powie – tonik to tylko tonik, co za różnica? Okazuje się, że diametralna. Kiedy chłodna mgiełka otula twarz i sprawia, że skóra jest natychmiast złagodzona i ukojona, okazuje się, że można zakochać się w produkcie do tonizacji.
Produkty pielęgnacyjne Purles już od kilku lat przewijają się na moich kanałach i bardzo polubiłam się z większością produktów, z którymi miałam do czynienia. Purles Hydra Spray Toner 160 uwielbiam za natychmiastowe uczucie ulgi dla skóry i pięknie rozpylającą się, drobną mgiełkę. Za nawilżenie skóry odpowiedzialne są składniki Aquaxyl oraz Hydreis, które dzięki połączeniu z wielkocząsteczkowym kwasem hialuronowym świetnie zatrzymują też nawilżenie na skórze.
Bardzo lubię toniki w sprayu bo dzięki takiej aplikacji łatwo i równomiernie aplikuje się produkt na skórę, nie używając przy tym dodatkowo wacików. Warto wspomnieć, że tonik jest bardzo wydajny – butelka ma 200ml i kosztuje 73 zł. Zdecydowanie kupię kolejne opakowanie.
Jedno z najbardziej znanych serum w nowej odsłonie
Na przygotowaną skórę nakładam serum Estée Lauder Advanced Night Repair Synchronized Recovery Complex. Nie znam wiele osób, które nie kojarzyłoby już legendarnego serum Estée Lauder, jednak rok 2021 był dla tego produktu przełomowy. Świat ujrzała nowa, ulepszona formuła, która została opatentowana aż do 2033 roku. Co komunikuje o nim sama marka?
Serum dzięki nowej, przełomowej technologii Chronolux Power Signal, Advanced Night Repair w nowym wydaniu wspomaga naturalny proces naprawy skóry skuteczniej niż kiedykolwiek do tej pory i po raz pierwszy pomaga jej zwiększyć tempo naturalnej odnowy komórek oraz produkcji kolagenu. Efekt? Jędrniejsza skóra!
Serum na przede wszystkim działać przeciwstarzeniowo, napinająco, nawilżająco, a przy tym redukować pory. Pomyślałam, że to sporo obietnic jak na jeden produkt. Nie mogłam się więc doczekać, aż je wypróbuję.
Od pierwszych chwil zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie, szczególnie ze względu na fajną, lekką konsystencję, która bardzo szybko się wchłania i widocznie odżywia skórę. Staje się ona momentalnie rozświetlona i świeża. Od tego dnia włączyłam serum do codziennej, wieczornej pielęgnacji i używałam ze sporą przyjemnością. Porozmawiajmy jednak o efektach – już po 2-3 tygodniach od włączenia serum zauważyłam, że skóra wygląda zdecydowanie na bardziej rozświetloną i wypoczętą. Po dłuższym czasie zauważyłam też, że od długiego czasu skóra wygląda świetnie i nie zaskakuje mnie niespodziankami typu wypryski, zaskórniki, czy suche skórki. No nie ma co się czarować, produkt zrobił u mnie robotę i oczarował tak, że musiał znaleźć się w tym zestawieniu.
Krem otulający jak chmurka – Eisenberg Soin Anti-Age
Ten krem jest wisienką na torcie całego wieczornego rytuału i totalnie uwielbiam to, jak wspólpracuje z resztą produktów i działa na mojej skórze. Jest bardzo bogaty, mimo iż nie jest ani tłusty, ani ciężki. Wyróżnia go formuła Trio-Molecular® – w kremie znajdziecie małe drobinki, które są niczym innym jak retinolem w mikrokapsułkach, który przy styczności z ciepłą skórą natychmiast się rozpuszcza. W składzie znajdziemy też oleje z ogórecznika i z pestek winogron, które regenerują i odżywiają; Witaminy E i C zwalczające wolne rodniki, a także krasnorosty eliminujące toksyny.
Krem jak wspominałam ma bardzo przyjemną konsystencje, ma wyczuwalny przyjemny zapach, nie jest on jednak na tyle intensywny aby przeszkadzać, już po nałożeniu go na skórę. Za to po nałożeniu uczycie nawilżenia i ukojenia skóry jest genialne. Warto pamiętać, że jest to krem mocniej odżywczy więc potrzebuje chwilę dłużej, aby dobrze się wchłonąć. Dobrym nawykiem jest nie nakładanie pielęgnacji bezpośrednio przed pójściem spać, ale na przykład godzinę wcześniej (zazwyczaj nakładam wszystko, jak idę do łóżka jeszcze poczytać książkę). Wtedy jestem pewna, że wszystko wchłonie się zanim położę twarz na poduszce. Skórą na drugi dzień wygląda świetnie, jest napięta, nawilżona i ma zdrowy blask, a jednocześnie nie zostaje na niej żaden, nieprzyjemny, tłusty film. 3 razy tak!
Serum pod oczy, który działa cuda!
Bardzo lubię produkty pielęgnacyjne pod oczy więc wypróbowałam ich naprawdę sporo. Mam jednak jeden, który musiał stanąć na podium bo zachwycił mnie totalnie. Jak widzicie marka Purles króluje w tym zestawieniu. EGF Youth Eye Elixir to lekkie serum pod oczy, zakończone metalowym, chłodnym aplikatorem, którym można dodatkowo wykonać delikatny masaż, aby pozbyć się opuchlizny (polecam trzymać w lodówce!). Samo serum jest bardzo lekkie, przyjemnie się aplikuje i co może Was zaskoczyć – nieco mrowi. Wynika to z faktu, że ma ono czynniki wzrostu, które stymulują syntezę elementów w skórze odpowiedzialnych za jej młody wygląd np. kolagenu. Na początku nieco się wystraszyłam bo myślałam, że coś jest nie tak, później okazało się na szczęście, że to nic niepokojącego – po prostu serum działa. Co w środku? Za działanie nawilżające preparatu odpowiada kompleks Fucogel, a ekstrakt z oczaru wirginijskiego oraz Actiflow umożliwia redukcję obrzęków i cieni pod oczami.
Jeden z fajniejszych i serio działających produktów pod oczy – w moim przypadku pięknie zredukował zasinienia. Wart wypróbowania. Uważam, że produkty Purles poza fajnym działaniem mają też bardzo dobry stosunek jakości do ceny. Polecam przyjrzeć się im bliżej.
Produkty pielęgnacyjne 2021 – konkretne wybory
Podsumowując – chyba udało mi się znaleźć produkty pielęgnacyjne, które doskonale się ze sobą zgrały i jednocześnie odpowiedziały na wszystkie aktualne potrzeby mojej skóry. W poście oczywiście pokazuję Wam podstawę pielęgnacyjną, nie wspominam o produktach, które używam dodatkowo np. peeling raz w tygodniu (chociaż prawda jest, że często o nim zapominam więc ta podstawa jest absolutnie najważniejsza). Mam nadzieję, że wśród tych perełek znajdziecie też coś dla siebie. Ja do tych produktów też będę wracać, chociaż w kolejce do wypróbowania czeka już kilka nowości, ale tak to właśnie wygląda – czas na nowe odkrycia.
Czy znacie któryś z tych produktów? Dajcie znaka ❤️⬇️