Nowości marki PUPA z pewnością wpadną w oko osobom aktywnie uprawiającym sport. Są to nowości zarówno pielęgnacyjne, jak też makijażowe. Linia stworzona jest dla kobiet, które chcą wyglądać i czuć się pięknie podczas uprawiania ulubionego sportu.
Opakowania są dość proste, ale efektowne a obie linie utrzymane są w podobnej stylistyce. Jakie produkty wchodzą w skład obu linii?
Zacznijmy od pielęgnacji:
– chusteczki dezodorujące
– mgiełka odświeżająca
– żel pod prysznic Sport
– odświeżający krio-żel
Opakowania nie są duże i świetnie sprawdzą się wrzucone do sportowej torby. Produkty (poza chusteczkami) wzbogacone są o ekstrakty i aromat mięty, który dodatkowo zapewnia świeżość i orzeźwienie. Krio żel dodatkowo wzbogacony w olejek z eukaliptusa pozytywnie wpływa na regenerację ciała po treningu. Miałam okazję wypróbować na sobie mgiełkę bardzo ją polubiłam – fajnie odświeża. Stosowałam ją też pod makijaż, żeby dodatkowo nawilżyć cerę.
Linia makijażowa to produkty wodoodporne i potoodporne. Zapewniają ogromną trwałość, a jednocześnie naturalny efekt wykończenia. Ja osobiście ze względu na zdrowie skóry odradzałabym używania wszelkich produktów do twarzy typu pudry i korektory, gdyż najzdrowiej dla skóry jest pozostawić ją bez niczego. Rozumiem też z drugiej strony osoby z dużymi problemami, które wstydzą się wyjść na siłownię bez makijażu – wtedy odpowiednie kosmetyki powinny być dobrym wyborem. Z drugiej strony mogą to okazać się doskonałe produkty dla osób, które mają mocno przetłuszczającą się cerę lub problemy z dużą potliwością.
Linia kolorówki:
– puder
– korektor
– Make Up Fixer
– wodoodporna mascara
– wodoodporny eyeliner
– balsam do ust (SPF 15)
Jak do stosowania kolorówki dla cery przy treningach mam swoje „ale”, tak nie mam nic przeciwko podkreśleniu oka. Wiele moich znajomych stosuje mascarę wodoodporną – ważne, aby wszystko zostało tam gdzie powinno i żebyśmy nie wyszły z treningu jak pandy. W kolekcji Pupy znalazł się także wodoodporny eyeliner.
Miałam okazję wypróbować korektor i puder – nie stosowałam ich co prawda na siłownię, ale do codziennego makijażu. Jak moje wrażenie? Korektor jest w czołówce moich ulubieńców – ma bardzo dobre krycie, a jednocześnie nie robi „ciasta” pod oczami. Dobrze zakrywa cienie, z którymi przez ostatnie niedospane noce mam nieco większy problem niż zazwyczaj. Puder testowałam w domu bo niestety odcień okazał się zbyt ciemny dla mnie- bladej twarzy. Dawał dość spore krycie i dobrze matowił. Warto się tym produktom przyjrzeć bliżej, nawet w kwestii codziennego makeupu.
Dajcie znać koniecznie jak podobają się Wam te produkty i czy coś z nich miałyście okazję wypróbować?