Macie czasem takie noce, gdy już we śnie marzycie, aby budzik nigdy nie zadzwonił, a Wy obudzicie się wypoczęte i piękne? Niestety rzeczywistość bywa okrutna, a życie w biegu, stresie i duża ilość pracy nie wpływają pozytywnie na naszą cerę. A gdyby tak ktoś zaproponował Wam dwie godziny więcej snu, które widocznie wpłyną na kondycję i wygląd Waszej cery? Pokusiłybyście się?
Nowy produkt SHISEIDO uzupełniający linię IBUKI to żelowa, lekka maseczka na noc, która doskonale nawilża i regeneruje Twoją skórę podczas snu. Nawet jeżeli Ty nie czujesz się wyspana to skóra wygląda świeżo i promiennie. Bardzo polubiłam się z tym produktem dzięki jego lekkiej i delikatnej konsystencji. Ogromnym dla mnie plusem jest, że maseczki się nie spłukuje, czego strasznie nie lubię przy tradycyjnej formie masek. W tym wypadku nakładamy ją na skórę, idziemy spać i dajemy jej działać. Ma ona tak lekką i szybko wchłaniającą się konsystencję, że absolutnie nie ryzykujemy zabrudzeniem swojej ulubionej pościeli.
Co sprawia, że maseczka działa? To unikalna technologia, dzięki której maseczka wspomaga naturalne funkcje regeneracyjne skóry podczas snu. Maseczka jest na bazie żelowej z drobinkami, w których znajdują się witaminy. Uwalniają się one podczas aplikacji produktu na skórę, dzięki czemu maseczka cały czas zachowuje swoje właściwości. Witaminy uwalniane przy kontakcie ze skórą mocno rozświetlają i odżywiają naszą skórę, dzięki czemu wygląda na promienną i wypoczętą. Maseczkę dla dobrych rezultatów należy stosować 2-3 razy w tygodniu. Jeżeli jednak pracujesz w klimatyzowanym pomieszczeniu, a Twoja skóra wysycha w momencie, to nie ma przeciwwskazań do używania maseczki codziennie. Jest tak lekka, że nie obciąży skóry i zapewni jej odpowiednią dawkę nawilżenia.
Maseczka ma pojemność, aż 80ml co wystarcza na około 55 aplikacji produktu. Do kupienia w perfumeriach SEPHORA w cenie 185zł [klik].
Biorąc pod uwagę jej wydajność i działanie, myślę, że jest to bardzo atrakcyjna cena! Używając jej 2 razy w tygodniu wystarczy nam ona na prawie 7 miesięcy używania, co daje nam koszt miesięcznej pielęgnacji jako… niecałe 30zł. Czasem warto przeliczyć koszty kupowanych kosmetyków, bo często okazuje się, że jednorazowy wydatej i zakup kosmetyku z wyższej półki wyjdzie nam taniej niż zakup produktów drogeryjnych, które poza mniejszą skutecznością, często są też mniej wydajne. A Wy jaki macie stosunek do kosmetycznych zakupów? Chętnie poznam Wasze zdanie na en temat. Czekam na komentarze:)
Oh, jakże pięknie ujęłaś moje podejście do kosmetyków. Oczywiście, że należy przeliczać cenę całości na jednorazowe użycie! Wiadomo, że na drogeryjnych wychodzimy taniej, ale tylko w krótkim rozrachunku! Dodając do tego faktyczne działanie kosmetyków, zdecydowanie stawiam na wyższą półkę tam, gdzie skóra tego wymaga. Jeśli w coś zainwestuję, zwykle będzie to serum jako najważniejszy komponent pielęgnacji. Potem maseczki (ta shiseido wygląda nieziemsko!). Kremy nawilżające kupuję z Tołpy, bo spełniają swoje zadanie i nie wymagają napadu na bank 🙂
Oh, jakże pięknie ujęłaś moje podejście do kosmetyków. Oczywiście, że należy przeliczać cenę całości na jednorazowe użycie! Wiadomo, że na drogeryjnych wychodzimy taniej, ale tylko w krótkim rozrachunku! Dodając do tego faktyczne działanie kosmetyków, zdecydowanie stawiam na wyższą półkę tam, gdzie skóra tego wymaga. Jeśli w coś zainwestuję, zwykle będzie to serum jako najważniejszy komponent pielęgnacji. Potem maseczki (ta shiseido wygląda nieziemsko!). Kremy nawilżające kupuję z Tołpy, bo spełniają swoje zadanie i nie wymagają napadu na bank 🙂