Zabieg SPM i Karoboksyterapia w klinice Elite

Zabiegi medycyny estetycznej to moja kolejna przygoda, z którą powoli się oswajam. Początkowo byłam zupełnie zielona i nie miałam pojęcia, jakie zabiegi w ogóle są na rynku i do czego służą. Nadal nie wiem wszystkiego, ale mogę powiedzieć, że po kolejnych wizytach w klinice Laseroterapii i Modelowania Sylwetki Elite wiem coraz więcej. W poprzednim poście dzieliłam się z Wami swoimi wrażeniami z zabiegu Sculpsure, dziś zaś opowiem o połączeniu dwóch zabiegów, które robiliśmy na ramiona. 

Moje zabiegowe zmagania śledziło na Instastory (warto zaglądać @make_up_today) wiele z Was i otrzymałam w związku z nimi sporo pytań i trochę wyrazów współczucia bo moje miny czasem wskazywały, na to że lekko nie jest. Czy było warto? Przekonacie się w dalszej części tekstu. Mam nadzieję, że dzisiejszy post odpowie na Wasze pytania – jeżeli jesteście jeszcze czegoś ciekawi to pytajcie śmiało w komentarzach – odpowiem na nie.

Przychodząc na kolejny zabieg wiedziałam, że chcę aby było to coś co ujędrni moją obwisłą skórę na przedramionach. Po utracie kilkunastu kilogramów odczułam niestety spadek jędrności w tych partiach i potrzebowałam wysmuklenia i ujędrnienia. Nie wiedziałam, który zabieg będzie najlepszy więc skonsultowałam się już na miejscu w klinice. Jest to świetna metoda, jeżeli tak jak ja marzycie o widocznych efektach na wybranej partii ciała, ale nie wiecie który zabieg je zapewni. Przemiła Małgosia zaproponowała połączenie dwóch zabiegów SPM i karboksyterapii. Na początku wyjaśniła mi na czym one polegają i jak powinny zadziałać na moją skórę. Zabiegów było 5 w odstępach około tygodniowych – można także robić je 2 razy w tygodniu. Moje rozciągnęły się nieco w czasie przez obowiązki, jednak nie miało to negatywnego wpływu na rezultaty tych zabiegów.

Co to jest SPM?

Jest to prosty i kojarzony zabieg masażu próżniowego, działający na zasadzie bańki chińskiej. Skóra w miejscu, które potrzebujemy ujędrnić jest dość mocno zasysana i ruchami góra/dół lub na boki (w zależności od miejsca) jest masowana pod ciśnieniem.

Na skórę nakładane są do tego zabiegu olejki, które dodatkowo nawilżają ją i zmniejszają tarcie. Pierwszy zabieg był dla mnie dość bolesny, mówiąc szczerze z mojej winy. Poszłam na niego z ogromnymi zakwasami po zajęciach Crossfitu (takimi zakwasami, co to ciężko podrapać się po plecach). Podejrzewam, że także przez nie bardziej widoczne było podrażnienie skóry i pokazały się popękane naczynka.

Możecie zobaczyć to niżej. Po lewej stronie zabieg pierwszy i widać, że skóra jest mocno zmasakrowana co było widoczne przez około tydzień. Po prawej po czwartym zabiegu i już po kilku minutach od wyjścia z gabinetu nie było widać żadnego zaczerwienienia. Z takiego doświadczenia mogę Wam powiedzieć, że zabiegi z zakwasami to nie jest dobry pomysł. Po każdym kolejnym spotkaniu (poza pierwszym) zaczerwienienie znikało bardzo szybko, ale zostawały mi siniaki po zabiegu karboksyterapii – teraz co nieco o nim.

 

Zabieg Karboksyterapii

Każde przyjście do kliniki było połączeniem tych dwóch zabiegów dla uzyskania jak najlepszych rezultatów. Pierwsza część to SPM, zaś druga to karboksyterapia – czym ona jest? Polega na wprowadzeniu w skórę małą igiełką CO2, dzięki czemu poprawiamy mikrokrążenie i odnowy komórek. Dwutlenek węgla działa także destrukcyjnie na struktury przyczyniające się do powstawania cellulitu. Zabieg można wykonywać na różne partie ciała, na przykład: skóra głowy, okolice oczu, podbródek, skóra twarzy, szui i dekoltu, brzuch, pośladki, uda, kolana, łydki, dłonie czy stosuje się do w celu pozbycia się blizn i rozstępów. Gama zastosowań jest dość szeroka prawda?

Jak moje odczucia? Pewnie się zdziwicie, aby było to chyba przyjemniejsze niż SPM. Igiełka jest tak mała, że ledwo czuć wkłucie. Ból jest jedynie, gdy „wpompowane” jest za dużo CO2 w jedno miejsce, a czasem ciężko jest to wyczuć. Stąd także biorą się siniaki, z którymi przez te kilka tygodni musiałam się pogodzić i zaprzyjaźnić. Nakłuć buło kilka, nie pamiętam dokładnie ile, ale obstawiałabym nie więcej jak 8 na jedną rękę, a wszystko trwało bardzo krótko. Miejsca, w których miały pojawić się siniaki ujawniały się też dość szybko. Widać to nawet na zdjęciu niżej.

Całe spotkanie czyli połączenie tych dwóch zabiegów trwa nie więcej jak jakieś 15 minut, więc dość ekspresowo. Po wyjściu z gabinetu można iść śmiało do pracy. Nie odczuwa się bólu – warto jedynie mieć ubranie zasłaniające daną partię ciała, jeżeli niekomfortowo czujemy się z siniakami. Ja szczerze mówiąc niewiele sobie z nich robiłam i chodziłam nawet na basen. Leczyły się około tygodnia. Można pomóc sobie z szybszym ich wyzbyciem się używanie Altacetu w żelu.

Teraz jestem już po całej serii 5 zabiegów i jestem zachwycona. Początkowo, gdy usłyszałam jak będzie wyglądał zabieg i na czym będzie polegał to przyznam się, że nieco zbladłam. Myślę: igły, nakłuwanie, siniaki, ból. Okazało się, że nie taki diabeł straszny. Na dole zdjęcie zrobione przed pierwszym zabiegiem, gdzie widać moje dość spore przedramionka. Na zdjęciu wyżej widać już różnicę. ja widzę też różnicę każdego dnia, gdy zakładam koszulkę na ramiączka. Dla mnie jest to coś niesamowitego. Wiadomo, że ramiona po zabiegach są od razu perfekcyjne, ale różnica jest ogromna i od wymarzonej sylwetki dzieli mnie coraz mniej. Teraz zdecydowanie szybciej osiągnę swój cel końcowy – rezultaty mam zamiar pogłębić jeszcze ćwiczeniami na siłowni.

Finalnie w efekcie zabiegów zauważyłam większe napięcie skóry i zmniejszenie obwodu na czym zależało mi najbardziej.

Medycyna estetyczna jest dla każdego i nie ma co się jej bać. Jeżeli macie coś co nie podoba się Wam w sobie, czemu tego nie zmienić? Zawsze możesz umówić się na konsultację, porozmawiać i znaleźć odpowiednie dla siebie rozwiązanie. Zdarza się Wam korzystać z takich zabiegów?

 

fot. Daniel Młodzikowski (photo-frame.pl)


Subskrybuj
Powiadom o
guest

1 Komentarz
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] zabiegów w klinice Elite. Mogliście przeczytać już o zabiegu Sculpsure oraz serii zabiegów SPM z karboksyterapią. Tym razem postanowiłam wzmocnić moje włosy i z lekkimi obawami postawiliśmy na mezoterapię […]