Dziś mam dla Was kolejny tutorial. Tym razem oko potraktujemy dość subtelnie, a całą uwagę skupimy na soczystych ustach. Przy okazji pokażę Wam dziś kilka nowych produktów, z którymi ostatnio się polubiłam. Makijaż jest mixem produktów tych nieco droższych i nieco tańszych, a nadal fajnych więc myślę, że każda z Was znajdzie coś dla siebie. To co – zaczynamy!
Podkład
Jak doskonale wiecie od dawien dawna lubię podkłady Bourjois więc tym razem to 1 2 3 Perfect w odcieniu Vanilla będzie stanowił tło dla całości makijażu. Na poprzednio oczyszczoną i nawilżoną skórę twarzy nałożyłam go więc za pomocą Beautyblendera.
Korektor pod oczy
Od jakiegoś czasu używam korektora Lancome Effacernes Longue Tenue w odcieniu 01. Mam go od kilku miesięcy i chętnie po niego sięgam ze wględu na niezłe krycie i ładny wygląd skóry pod oczami. Jego dużym plusem jest też pojemność – to aż 15 ml!
Konturowanie na mokro
Nie robię tego często, ale ostatnio polubiłam się z tym produktem bo dzięki temu, że konturuję twarz dwuetapowo (na mokro i na sucho) makijaż bardzo zyskuje na trójwymiarowości. Stick to Smashbox Studio Skin Sharping Foundation 0,5 i używa się go bardzo prosto. Wystarczy zaznaczyć ciemniejszą częścią miejsca, które chcemy „ukryć” – wysmuklić. Ewentualnie jaśniejszymi te, które chcemy wydobyć. Ja używam głównie tylko ciemnego koloru – rozświwtlam się już póżniej na sucho. Po nałożeniu rozblendowuję produkt Beautyblenderem.
Puder
Twarz lubię delikatnie przypudrować, szczególnie w strefie 'T’. Ostatnio bardzo polubiłam się z pewną nowością od SinSkin, czyli pudrem transparentnym prasowanym z kolekcji stworzonej przez Patricię Kazadi. Jest on bardzo delikatn, wręcz satynowy, a bardzo ładnie matowi i wygładza skórę. Plusem jest dołączony puszek, którym można poprawić makijaż w ciągu dnia.
Bronzer
Od dawien dawna ulubiona paleta do konturowania czyli Kat von D shade and light contour. Używam średniego odcienia bronzera i mieszam go z najciemniejszym, aby wykonturować policzki, żuchwę oraz delikatnie linię włosów. Najbardziej skupiam się jednak na policzkach.
Róż
Dawno nie używałam i jak zobaczyłam go wśród innych róży to, aż się do siebie uśmiechnęłam. Marc Jacobs Air Blush w odcieniu Kink & Kisses mam już bardzo długo, a powroty do niego zawsze sprawiają mi sporo przyjemności. Jest niczym chmurka, która idealnie rozkłada się na skórze ożywiając ją. Nakładam go na „pućki” jednak nie bliżej niż na odległość 2 palcy od nosa. Lubię zmieszać go z bronzerem rozcierając w kierunku ucha, tak że dwa kosmetyki nieco się łączą.
Rozświetlacz
To jedne z kosmetyków, które zawsze mnie cieszą. Nie ma chyba takiej ilości rozświetlaczy, abym kiedyś powiedziała dość. dzisiejszy rozświetlacz to także nowość z SinSkin by Patricia Kazadi czyli spiekany rozświetlacz w odcieniu Glamourous 45. Ciężko było mi uchwycić blask na zdjęciu, ale uwierzcie – robi on robotę. Daje efekt pięknej, delikatnie złotawej tafli bez dużych drobin, a pigmentacja jest rewelacyjna.
Brwi
Tyle jest produktów do brwi: kredek, żeli, pomad, a ja uparcie od wielu miesięcy męczę paletę Benefit Foolproof Brow Powder i nie mogę przestać. Po pierwsze: jest dziecinnie prosta w obsłudze, a po drugie daje idealny efekt przy subtelnym podkreśleniu moich brwi z makijażem permanentnym. Tak tak, mając permanentny też warto nadać swoim brwiom nieco więcej wyrazu, nie zwalnia nas to z używania kosmetyków. Mój odcień to oczywiście deep.
Cienie do powiek
Paletę Soft Glam Anastasii dorwałam jeszcze na Teneryfie, zanim marka pojawiła się u nas. Co mogę powiedzieć – polubiłam się z nią bardzo, choć przyznam rację wszystkim, którzy mówią o sporym osypywaniu się cieni. Jeżeli przyszłościowo ten problem zniknie to paleta może nie mieć konkurencji. Kolorystyka jest bardzo klasyczna – dużo brązów, beży, złota i mój ukochany brudny róż. Na górną powiekę nałożyłam jasnozłoty, połyskując cień (glistening), a dół musnęłam matowym, brudnym różem (dusty rose).
Mascara
Podkreślam dolne rzęsy mascarą Marc Jacobs Velvet Noir. Górę mam przedłużoną, ale efekt jest teraz dość delikatny – jestem przed kolejnym uzupełnieniem. Mascara jest rewelacyjna i używałam jej jeszcze przed założeniem rzęs. Bardzo ładnie pogrubia i rozdziela rzęsy.
Pomadka – w końcu usta
Wisienką na torcie są tu usta. Całość makijażu jest bardzo delikatna i subtelna, a usta mają robić wow. Pomadka, której użyłam to znów SinSkin by Paticia Kazadi, a to dlatego, że ostatnio sporo czasu poświęciłam na sprawdzenie tych produktów więc tutorial to doskonała okazja, aby podzielić się z Wami moimi przemyśleniami. Otóż – pomadki są rewelacyjnie napigmentowane i komfortowe w noszeniu. Nie wysuszają ust, ale nie są bardzo trwałe. Plusem jest to, że zjadają się bardzo równomiernie, a dołożenie jej nie powoduje skawalenia się produktu na ustach. Nakłada się ją bezproblemowo i równomiernie, wygodny jest też aplikator więc kwestia wyboru – albo hiper trwałość i suche usta, albo komfortowe noszenie i dołożenie koloru – przed takim wyborem tu właśnie stajemy. Ten piękny fiolet to odcień Seductive 001.
Znów wróciłam dawna ja i przy jaśniejszych włosach mam ochotę na mocne kolory na ustach wiec coś czuję, że trochę się ich pojawi w najbliższym czasie. Dajcie znać, jak podoba się Wam tutorial i czy spróbujecie wykonać coś podobnego u siebie?
[…] w drogeriach. Często korzystam z różnych podkładów tej marki, także tworząc tutoriale, jak tu. Z przyjemnością wypróbowałam też nowość: always fabulous, szczególnie, że zdążyłam o […]